O mały włos podróż nasza nie zakończyła się w Kairze, gdyż na lotnisku okazało się, że nie ma naszych biletów z Kairu do Port Sudan. Gdyby nie zaradność i trzeźwość (dosłowna) umysłu naszego kolegi Daraka K. nie polecielibyśmy dalej, a nadmienć należy, że taki lot odbywał się tylko raz w tygodniu. Po przylocie czekała nas jeszcze kontrola celna, gdyż w Sudanie obowiązuje całkowity zakaz wwożenia do tego kraju jakiegokolwiek alkoholu. Potem zabrano nam paszporty i bilety powrotne. Miało to niewątpliwie jedną zaletę, nie mogliśmy ich zgubić. Nie ma jednak obawy - zwrócono nam je przy opuszczaniu tego państwa.