| |
Mało mi było oglądania krokodyli w naturze, więc postanowiłem się z nimi wykąpać. Na wszelki wypadek dałem się zamknąć w klatce z grubych "płaskowników" z pleksi. Największe okazy miały ok. 6m długości i siłę taką, że jak uderzyły w klatkę, to było co poczuć. W klatce pływałem sobie na bezdechu. Wystawała ona lekko nad powierzchnię wody, więc mogłem w każdej chwili zaczerpnąć powietrza, byle nie otwierać jej grawitacyjnie uchylnego włazu, bo mogłoby to skończyć się dla mnie nieprzyjemnie. Na terenie tego niezwykłego zoo były również bardziej sympatyczne zwierzęta: różne jaszczurki, węże (w tym w trakcie konsumpcji myszki), zielone żabki itp. Było fajnie!
|
|