Menu

Strona główna
Kronika 2019
Kronika 2012+
Kronika 2011
Kronika 2010
Kronika 2008
Kronika 2007
Kronika 2006
Kronika 2005
Kronika 2004
Kronika 2003
Flora i fauna
Tabl. dekompr.
Porady
Humor
 

  © 2003-2025
Polus Sp. z o.o.
 
 

Australia 06.10-07.11.2008

Powrót do miniaturek
< poprz. nast. >

Park Kakadu, leżący w tropiku, w całości należy do Aborygenów (jest większy od terytorium Polski). My byliśmy w porze jeszcze suchej, więc nie było powylewanych rzek itp. Był za to upał i duża wilgotność powietrza. Potężne kopce termitów przywitały nas, niczym strażnicy graniczni. Liczne strumienie i wodospady dodawały uroku tej krainie. Mimo tablic ostrzegających przed krokodylami mogliśmy się w nich kąpać, gdyż niebezpieczeństwo spotkania z krokodylem istniało w porze deszczowej. Oczywiście były rzeki połączone z morzem, w których krokodyle przebywały cały rok. Do takich rzek nie można było się zbliżać, a tym bardziej podchodzić do brzegu. Jak przystało na porę suchą były i samoistne pożary, których nikt nie gasił, bo to zjawisko normalne i naturalne w Australii. Naszym specjalnym samochodem (widocznym na zdjęciach) przemierzaliśmy park pośród kłębów dymu i języków ognia. Płynąc łodzią po rzece oglądaliśmy mnóstwo ptactwa, kangury (z młodymi w torbach), krokodyle, jaszczurki chodzące na dwóch tylnych kończynach i siedzące majestatycznie na drzewach orły. Bogata i różnorodna roślinność dopełniały ten krajobraz. Od czasu do czasu spotykaliśmy oryginalne malowidła aborygeńskie na skałach przedstawiające sceny z życia i różne rytuały.