Menu

Strona główna
Kronika 2019
Kronika 2012+
Kronika 2011
Kronika 2010
Kronika 2008
Kronika 2007
Kronika 2006
Kronika 2005
Kronika 2004
Kronika 2003
Flora i fauna
Tabl. dekompr.
Porady
Humor
 

  © 2003-2025
Polus Sp. z o.o.
 
 

Australia 06.10-07.11.2008

Powrót do miniaturek
< poprz. nast. >

Wkroczyliśmy w obszar Northern Territory (Terytorium Północne), ale nadal interioru, czyli wnętrza Australii, jeszcze nie opuściliśmy. Tym razem dotarliśmy do świętej góry aborygeńskiej Uluru. Czerwone skały, czerwona ziemia i takiż sam pył pokrywający buty towarzyszył nam aż do Alice Springs. Zanim jednak tam dotarliśmy poznaliśmy prawdziwy australijski "outback". Aby móc dokładnie zobaczyć tą krainę zafundowałem sobie lot śmigłowcem. Z góry widać było surowy charakter krajobrazu. Mieszkaliśmy tam jak prawdziwi traperzy, w brezentowych domkach przypominających namioty. Kto chciał mógł spać na dworze w specjalnych, przystosowanych do kładzenia na ziemi, śpiworach. Ponownie czekała nas wspinaczka na góry i na skały otaczające duży kanion - "Kings Canyon". Woda do picia przy boku i wspinaczka dla twardzieli. Przeszkadzały nam miliony much i gorące słońce. Tutaj też można było zobaczyć "uśmiech" strusia.