| |
Kolejna nasza trasa trampingowa przebiegała wzdłuż południowego wybrzeża Australii, od Melbourne do miasta Adelaide. Trasa ma swoją angielską nazwę: "Great Ocean Road". Podczas tej marszruty widzieliśmy bardzo urozmaicone klifowe, a miejscami piaszczyste wybrzeże, dość kręte jak na Australię drogi, wielki las deszczowy z olbrzymimi drzewami, skaliste góry i słynnych "12 Apostołów". Dwunastu Apostołów, to nazwa wystających samotnie z oceanu skał. Niestety zostało już tylko osiem (a może już tylko siedem), bo o pozostałe wchłonął ocean. Południowe wybrzeże to dobre miejsce dla surferów, których co jakiś czas spotykaliśmy. Mnie bardzo podobała się wspinaczka po skałach. Duże, niemalże pionowe podejścia i ostre słońce wymagały od uczestników trampingu naprawdę dobrej kondycji. Widoki z góry zapierały po prostu dech. W naszej grupie dominowały kobiety i nie wiem do końca jak to wytłumaczyć, gdyż sytuacja na kolejnych etapach naszej trasy się powtarzała. Widzieliśmy z bliska (udało nam się podejść na odległość ok.3m) dzikie kangury, które z natury są ciekawskie, ale bardzo płochliwe. Potężny wodospad MacKenzie wyraźnie zaprzeczał, że może być kiepsko ze słodką wodą. Były też dzikie strusie. Naszym ulubionym posiłkiem był PIES (czytaj: PAJ) - to tradycyjna australijska potrawa przypominająca trochę nasze pierogi (ciasto pieczone i faszerowane różnymi składnikami: mięsem, ziemniakami, cebulą warzywami itp.), koniecznie z dodatkiem keczupu. Na popitkę koniecznie piwo, najlepiej VB
|
|