Rybne obiadokolacje były rewelacyjne. "Palce lizać" - tego w Polsce będzie mi brakowało, a to za sprawą naszego niezrównanego kucharza-nurka Kazia Grudy i jego łowczych-wędkarzy tj. Pawła Szcześniaka, Adama Kaldera i Adama Borkowskiego, którzy dzielnie to co złowili wypatroszyli. To najwięksi przyjaciele okolicznych mew, które zawsze jak na zawołanie pojawiały się w odpowiednim momencie. Te fotki przedstawiają naszą gromadkę dzielnie konsumującą rybne przysmaki.