Kubańczycy to sympatyczni ludzie. Zawsze są chętni udzielić pomocy, nie wymuszają napiwków, doskonale się bawią w rytmach salsy i rumby, palą ich słynne grube cygara (przynajmniej starsza część społeczeństwa). Na prowincji częstym widokiem są ludzie przemieszczający się na koniach i poganiający lub prowadzący w ten sposób bydło. Transport „osiołkowy” jest też dość powszechny. Koguty są wpisane w pejzaż kubański. Nadal organizuje się tu ich walki. Śluby wyglądają jak u nas, w końcu to katolicki kraj. Może jedynie ciut głośniejsza jest jazda samochodu wiozącego młodą parę.